Miecz Anioła

Apocaliptyc

-Hmm jesli dojdzie do walki to potrafię się bronić... Ja się nie boje... Ruszajmy na żolnierzy i zwiastujmy zaraze -zasmial sie zlowieszczo ale cicho

Dalaran

Giętki Język
-Więc Elshend- Popatrzył z uśmiechem na rzemielśnika- jesteśmy obaj za zarazą. Irindel? Demondred?- Zapytał reszty towarzyszy.- Czas podjąć decyzję i ruszać.- Dodał.

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Mnie to tam obojętne, tylko będzie problem z koniem - Odpowiedział - Mógłbym na nim jechać i udawać tak chorego, że nie mogę chodzić... Tylko musicie dopilnować, żeby nie chcieli mnie ściągnąć - Dodał po chwili

Wasky

- Giętki Języku nie musisz się obawiać, potrafię sprawić, że się nas przerażą. Gwarantuję Ci to /dało się słyszeć szyderczy śmiech/. A co do pomysłu, może się udać -nasunął kaptur na głowę- lecz nie liczcie, że to przejdzie.

Dalaran

Giętki Język
-Cóż więc ruszamy na spotkanie żołnieżom.- Powiedział.- Teraz zmylę trochę karczmarza tak na wszelki wypadek jakby ktoś nas szukał.-Wyszeptał,wstał i podszedł do karczmarza.- Zdecydowaliśmy się, że pójdziemy ścieżką, którą wskaże nam twoja mapa. Przesyłkę też dostarczymy.- Mówił głośno żeby wszyscy obecni w karczmie słyszeli.

Wasky

- W takim razie jak? Idziemy traktem czy tą "zapomnianą" ścieżką? Z jednej strony podpowiada mi coś byśmy tamtędy nie szli, ale z drugiej, moja nieodparta chęć poznania, zagłusza tamtą drugą.

Dalaran

Giętki Język
-Idziemy zapomnianym traktem.- Powiedział.- Nie chcemy spotkania z żołnieżami.- Dodał.

Wasky

- Wybornie. A czynnik odstraszający zostawcie mnie. Już ja potrafię to uczynić.

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Karczmarzu, niech koń już czeka przed karczmą. Niebawem wyruszamy tą twoją ścieżką. Ciekawe co tam się czai - Powiedział z udawanym podekscytowaniem

Apocaliptyc

Rzezbiarz wstał poprawił płaszcz i wychodząc rzekł

- Panowie czekam przed Karczmą zabierzcie Mapę - wyszedł

Wasky

- Dość tutaj zabawiliśmy. Czas nagli a my i tak już dużo czasu zmarnowaliśmy. Przydałyby się jeszcze jakieś zapasy na drogę. Żelazne racje żywnościowe. Napełnić manierki czystą wodą. A ja się jeszcze rozejrzę za ziołami, może coś ciekawego znajdę co będzie potrzebne do czarów.

Xavier

Znakomicie *klasnął w dłonie karczmarz* Tutaj jest mapa *położył na szynku zwinięty pergamin, schylił się i z zamachem wrzucił na ladę dwa płócienne worki wielkości dużych bochnów chleba, każdy był dobrze zapieczętowany, aby nie zaglądały osoby niepowołane. Worki przy spotkaniu z blatem zadzwoniły metalicznie.* W Was moja ostatnia nadzieja, zawieźcie te worki we wskazane miejsce, a nie ominie Was nagroda. Szerokiej drogi. Aha, koń.*Powiedział z uśmiechem i wyszedł na zaplecze*

Dalaran

Giętki Język
Jaszczur bierze mapę, worki i czeka na karczmarza aż wróci.- Co jest w tych workach?- Zapytał, gdy karczmarz wrócił.

Apocaliptyc

Usiadł pod drzewem przed karczmą czekając na resztę

Irindel

Irindel Galadys'varine
Wychodzi z karczmy i idzie do konia jak już zostanie wyprowadzony. Dosiada go - No to panowie... czas ruszać - Rozgląda się.
- Apropo walki. Ja raczej walczę łukiem, ale jeśli będzie trzeba to i wręcz się przydam - Powiedział.