Miecz Anioła

Wasky

Opieram się na swoim kosturze. Ruchem ręki rozmywam mrok i wychodzę na przód na trakt. Idę powoli w stronę postaci przede mną. Ręce mam schowane w dużych rękawach mojej szaty.

Irindel

Irindel Galadys'varine
Biore złoto i naszyjnik po czym zwracam się do jaszczura - Wybacz jeżeli tak myślisz, ale ta sytuacja przerwała mi odpoczynek czego niecierpię. Dokąd zmierzasz jeśli mogę spytać? - Powiedziałem już normalnym tonem i patrzę w kierunku w którym wcześniej była ciemność.

Dalaran

Giętki Język
Jeszczur zatrzymuje się slysząc milszy ton i odwraca się w stronę istoty, która prawdopodobnie uratowała mu życie.- Czy ty zabiłeś tych trzech?- Zapytał po raz kolejny lekko zirytowany tym, że nie uzyskał odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie.

Xavier

Giętki Język i Irindel:
Gdy tak sobie rozmawialiście zauważyliście, że idzie w waszą stronę zakapturzona postać, podpiera się na kosturze idzie strasznie niepewnym krokiem.

Wasky:
Podążasz w ich kierunku lecz w głowie dalej Ci się kręci. Stawiasz więc o wiele mniejsze kroki i musisz podtrzymywać się na kosturze.

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Tak ja ich zabiłem - Odpowiedziałem zadowolony wręcz z tego faktu i kątem oka spojrzałem na postać zmierzająca ku mnie, ale nie zwracając większej wagi na nią z uwagi na jej wątłe poruszanie się - Zwą mnie Irindel Galadys'varine, łowcą ludzi i wszystkiego wrogiego elfom - Dodałem normalnym głosem.

Wasky

Bacznie spod mojego kaptura obserwuje dwie postacie na trakcie.

Dalaran

Giętki Język
Jaszczur słysząc odpowiedź.- Mnie zwą Giętki Język.- Powiedział ukłaniając się lekko.- Podążam do wioski tą drogą. Pewnie później wyruszę do miasta.- Dodał wycierając miecz i sztylet z krwi o jednego z oprychów.- A ty gdzie się wybierasz?- Zapytał dopiero zwracając uwagę na zakapturzoną postać.

Xavier

Zakapturzona postać podeszła już bardzo blisko do Was.

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Do Pięciogrodu - Odpowiedziałem i wyciągnełem wszystkie strzały sprawdzając ich stan - Podejdź bliżej wędrowcze - Powiedziałem głośniej zwracając się w strone zakapturzonej postaci obserwując ją cały czas kątem oka czy aby czegoś nie knuje - Ukaż swoje oblicze - Dodałem

Wasky

Lekko słyszalnym głosem przemówił - Nic Ci do mojego oblicza elfie - - Lecz widzę, że zmierzacie w tym samym kierunku co ja. Zatem możemy sobie wspólnie towarzyszyć-

Dalaran

Giętki Język
Giętki Język popatrzył na postać z zaciekawieniem.- Skradasz się? Jesteś niemową? Czy twój czarny strój jest odbiciem twojego charakteru?- Zadał serię pytań.

Wasky

Wycedził słowo "elfie" przez zęby z pewnym wstrętem.

Wasky

- Idziecie czy nie?- Rzucił - Droga jeszcze daleka

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Nie podróżuję z osobami mi nieznanymi chociaż z twarzy - Stwierdziłem i spojrzałem na jego kostur - Powinieneś odpocząć, ledwo sie poruszasz - Dodałem.

Xavier

Irindel:
Strzały były w idelanym stanie, żadna nie trafiła na zbroję i się nie zniszczyła.

Wszyscy:
Poczuliście się obserwowani przez kogoś obcego.