Miecz Anioła

Dalaran

Giętki Język
-Mówiłem już, że nie jesteś inteligentny?- Zaśmiał się.- Nie potrafisz wyczuć ironi w moich słowach.- Wyjaśnił.- Ty masz wogóle przyjaciół?- Zapytał i mało co nie wybuchną ze smiechu i je dalej nie zwracając już uwagi na pyskującego elfa drącego się na całą karczme.

Xavier

Postać nie reaguje na słowa Damondreda, wypuszcza tylko co chwilkę kółko gęstego dymu. Do karczmy wrócił syn karczmarza i zniknąl w drzwiach prowadzących prawdopodobnie do kuchni. Dwóch chłopów skończyło pić i zamówili sobie jeszcze po kufelku.

Irindel

Irindel Galadys'varine
Zjadł i dosiadł się do postaci, która ma być razem z nami w pokoju - Witam, będziemy RAZEM w JEDNYM pokoju więc chciałbym wiedzieć KIM jesteś - Powiedział przyjaźnie.

Apocaliptyc

Postać podniosła wzrok... w słabym świetle pochodni mogłeś zauważyć długą bliznę przebiegającą przez prawy policzek, miał smukłą twarz wyglądał na elfa... Wypuścił kłąb dymu, poczym powiedział.
- Miło mi Elshend...a jak brzmi twoje imie - Tutaj urwał czekając na odpowiedź...

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Irindel - Odpowiedział i dodał w języku elfów - Zmierzasz do Pięciogrodu? Okolica nie jest przyjaźnie nastawiona dla elfów - Przygląda się dokładniej Elshendowi

Dalaran

Giętki Język
Jaszczur widząc jak łucznik wstaje od stołu i przysiada się do nieznajomego odchodzi od stołu i przysiada się do nich.- Tak.- Potwierdził słowa elfa.- Będziemy spać w jednym pokoju, więc czy mógłbyś opowiedzieć sobie coś o sobie?- Zapytał uprzejmie.- Mówią mi Giętki Język. Pochodzę z niewielkiej wioski t'skrangów. Jej nazwa ci nic nie powie. Jak wy to nazywacie? Syczenie.- Powiedział.

Wasky

Wstaje od stołu, biorę swoje wino do ręki. Podchodzę powoli, do rozmawiających i dosiadam się.

Apocaliptyc

-Nazywam się Elshend i to tyle... o mojej przeszłości nie lubie mówić - ściągnał kaptur odsłaniając swoje uszy... podcięte uszy. Na ich czubkach były tylko długie blizny.
- Jeśli także zmierzacie do Pięciogordu zabiore się z wami bardzo chętnie...w kupie siła - uśmiechnał się...

Irindel

Irindel Galadys'varine
Spojrzał na podcięte uszy i ogień zapłonął w jego oczach - Skoro już tych dwóch podróżuje ze mną to kolejna osoba nie zawadzi... Powiesz nam czym się zajmujesz? - Zapytał

Apocaliptyc

-Jestem rzemieślnikiem... rzeźbie w drewnie - Usmiechnal sie wesoło. Blef był bardzo wiarygodny gdyż nie było widać żadnej broni nie czuć magią a palce mial delikatne prawie jak rzezbiaz

Wasky

- Nie uważasz, że tak jest trochę niebezpiecznie podróżować? Bez broni, magii? - Odezwał się do nieznajomego.

Apocaliptyc

-Mam broń która powinna mi wystarczyć- odchylił trochę płasz pokazując krótki miecz przy pasie... - Do tego miejsca wystarczył... - Usmiechnal sie jeszcze szerzej

Irindel

Irindel Galadys'varine
Przygląda się bardzo dokładnie nieznajomemu - Rzeźbisz... pokażesz mi co wyrzeźbiłeś? Jestem bardzo ciekawy. - Powiedział naturalnie

Apocaliptyc

-Swoje prace mam w Pięciogrodzie, własnie jadę na wystawę- przygląda się uważnie Irindelowi

Wasky

- Ciekawe, wybacz naszą dociekliwość, ale coś troszkę tutaj nie pasuje - Przygląda się nieznajomemu - Nie masz niczego co mógłbyś pokazać tutaj teraz przy sobie? - Troszkę to dziwne jak na rzeźbiarza, tym bardziej, że drewna masz tutaj pod dostatkiem. -