Miecz Anioła

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Jestem łowcą głów, dzieckiem lasu. Łuk to moja specjalność jak pewnie zauważyłeś - Odpowiedział i kiwnął głową lekko w kierunku trupów - Pospiesz się - Wrzucił w strone maga śmierci i poprawił siodło na koniu i sprawdził czy bagaż jest dobrze przypięty. Schował sejmitar i czeka.

Dalaran

Giętki Język
-Mag śmierci, czyli ktoś kto lubi trupy?- Popatrzył na niego z nieznikającym obrzydzeniem na elfa.- Elf lubiący śmierć.- Mrukną pod nosem tak, żeby nikt nie słyszał.- Widziałem podobnego do ciebie magu śmierci. Tylko on na siebie nazywał nekromanta. Nazywał się Korat Armon. Chodził w podobnych szatach ja ty, był człowiekiem i był trochę zniekształcony.- Powiedział z niesmakiem.- Wyglądał jak ktoś, kto choruje na trąd i odpadały mu czasem palce i inne części ciała. Nie był za bardzo lubiany przeze mnie.- Stwierdził.- A tak mówię w czasie przeszłym o nim, bo już go nie ma. Został skrócony o głowę przez pewnego t'skranga-alchemika.- Popatrzył na swoje ręce z zadowoleniem.- Skróciłem go o pozostałości z głowy.- Zaśmiał się.- Nie podobało mu się to, że nie ukrywałem obrzydzenia do niego i nie bardzo byłem dla niego miły. Zawsze mówiłem mu, żeby odszedł i mnie nie dotykał bo mu kiedyś odetne te łapy. Jak powiedziałem tak się stało.- Z uśmiechem na twarzy wymówił kolejne zdanie.- Pewnego deszczowego dnia, gdy przechadzałem się, jak zwykle po mojej wiosce położonej niedaleko stawu "mag śmierci"- zakpił.- próbował mnie zabić ze swoimi dwoma szkieletami. Myślał, że zabije kogoś takiego jak ja z pomocą dwóch nędznych szkieletów?- Zapytał tak jakby sam nie dowierzał, że było by to możliwe.- Po wymienieniu kilku niemiłych słów nekromanta próbował zaatakować...- przerwał, żeby złapać oddech.- Na nieszczęście dla niego byłem szybszy i przebiłem go swoim sztyletem, tym o to długim mieczem.- Wyciągną długi miecz z pochwy i pochwalił się, że go ma.- Odciołem potężnym machnięciem ręki mu głowę, a szkielety rozsypały się.- Powiedział i schował miecz.- Więc radze ci magu śmierci nie dotykaj mnie, ani nie zwracaj się do mnie niegrzecznie, bo pożałujesz.- Powiedział i zaczął iść w stronę wioski.

Irindel

Irindel Galadys'varine
Łowca obserwował kątem oka poczynania jaszczura, gdy on zaczął iść, dogonił go prowadząc przy tym konia. - Mnie też skrócisz o głowe? - Zapytał żartobliwie i przysłuchuje się odgłosom otoczenia pozostając czujnym i ostrożnym jak zawsze.

Dalaran

Giętki Język
-Nawet o dwie.- Zaśmiał się t'skrang i ruszył dalej.

Wasky

- Widać był głupi, nie porywa się na kogoś, kto dobrze włada mieczem marnych szkieletów - syknął - Nie musisz się obawiać, nas - przerwał i spojrzał na drugiego elfa - elfów nie dotykają takie choroby. Ludzie są strasznie słabi, za słabi - Po czym nasunął kaptur na głowę i ruszył przed siebie.

2 POST

- a Ty tam, odejdź w spokoju do świata umarłych - wyciągnął sztylet z trupa - nie jesteś mi już potrzebny - ... - Idziemy?

3 POST

W trakcie drogi... - Co was sprowadza do tego miasta?- rzekł z głębi kaptura...

Dalaran

Giętki Język
Zatrzymał się jak wryty.- Z tego co mi wiadomo był napewno bardziej inteligentny od ciebie.- Zasyczał.- Śmiesz to jeszcze kwestionować?- Zapytał z niedowierzaniem.- Elfy są dotykane także takimi chorobami. To są chorby wywołane przez magię... ludzie to napotężniejsza rasa po nas- t'skrangach.- Powiedział.- Uczą się o wiele szybciej niż elfy. Może trudno ci w to uwieżyć ale wielka sława najpotężniejszych bohaterów i magów należy właśnie dla ludzi i t'skrangów. Chyba, że nie poświęcasz czasu takim sprawom.- Wycedził przez zęby.- Jeżeli tak to nie masz, co się wypowiadać na ten temat "magu śmierci"- po raz kolejny zakpił i czeka, aż ubrany na czarno przejdzie obok niego.

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Bohaterowie - Powiedział drwiąco i dodał - Po co być bohaterem skoro to ogranicza - Idzie dalej nie zwracając uwagi na to, że t'skrang się zatrzymał. Pozostaje czujny.

Wasky

Zatrzymuje się za Jaszczurem - Spróbuj mnie dotknąć a pożałujesz - syknął a oczy zapłonęły mu wewnątrz kaptura - Jeżeli dał się zabić, nie był na tyle inteligentny. I nie wypowiadaj się na mój temat, gdy mnie jeszcze nie znasz Jaszczurze - ...wypowiedziawszy ostatnie słowa, ręce maga zajaśniały zielonkawym światłem... - Nie mam nic do Ciebie, póki nie wchodzisz mi w drogę. A ja niekoniecznie muszę być jak to nazwałeś "nekromantą" by znać takie zaklęcia. Ludzie mnie nie interesują - dodał...

Dalaran

Giętki Język
-Grozisz mi?- Zaśmiał się.- Ty widze też nie jesteś zbyt inteligentny... Sam powiedziałeś, że był głupi rzucając się na kogoś, kto dobrze włada mieczem. Teraz spróbujesz mnie zabić w pojedynke jak cię zaatakuje?- Zadrwił z niego.- Inkantacje czarów trwają cenne sekundy.- Powiedział.- Wystarczy żebyś stracił głowę.- Dodał i wyciągną z sakiewki kamień wielkości pięści.- Wystarczy, żeby przerwać inkantację i mieć następne kilka sekund. Nie jesteś w stanie mi czegokolwiek zrobić mi w pojedynkę.- Rzekł i czeka na reakcję maga.

Wasky

- Nie grożę Ci, tylko uprzedzam - wzruszył znudzony ramionami - Nie potrzebna mi jest tutaj walka. Mam inne sprawy do załatwienia. Ty zapewne też.
- Ruszamy? Bo jak tak dalej pójdzie to noc nas zastanie. Wolałbym być już w ciepłej karczmie z miską czegoś do jedzenia i szklanicą wina w ręku.

Czeka na reakcje reszty drużyny.

Dalaran

Giętki Język
-Więc na co czekasz jak chcesz iść dalej?- Zapytał i dogonił elfa na koniu.- Bohaterstow nie ogranicza. Daje ono sławę i zarazem szacunek. Jak ludzie cię znają możesz załatwić wszystko sprawniej.- Powiedział i szedł dalej nucąc sobie coś pod nosem.

Wasky

Popatrzył podejrzliwie na Giętki Język, wzruszył ramionami i ruszył przed siebie doganiając resztę.

Xavier

Ruszyliście pomału przed siebie. Do granicy lasu nie było daleko, więc szybko wyszliście na równiny. Były to tereny bujnie pokryte trawą, gdzieniegdzie widać było mały krzak lub zakwitnięte zielone drzewo. Jest już późna wiosna więc tylko czekać na pierwsze świerze owoce i jasne, prażące słońce. Podróż minęła Wam na pogawędkach i nawet nie zauważyliście, gdy otoczyły Was brunatne pola, na których gdzie niegdzie krzątali się ludzie siejący zboża. W czasie, gdy rodzice ciężko pracowali ich pociechy baiły się goniąc po polach i śmiejąc się. Gdy Was zauważyli, zaczęli biec w waszą stronę, po jakimś czasie zrównali się z Wami przyglądając się Wam z uśmiechami na twarzach zaczęli się przepychać. Dosłyszeć można było jak się kłócą: "No zapytaj się Mary, zapytaj się", "Ja nie, Ty się spytaj, Ronie"...

Dalaran

Giętki Język
Zatrzymał się.- To może zapytajcie się na raz o to samo?- Zapytałem kłucących się.

Irindel

Irindel Galadys'varine
Uśmiechną się i pogrążył się chwile w myślach po czym zwrócił się do dwójki dzieci - Czy moglibyście nam wskazać najblizszą karczme? - Spojrzał na nich przyjaźnie i dodał - Pytajcie o co chcecie -.